Wiecie, uczę się księgowości. Tak, tak, wróciłam do szkoły :D I jako, że mam sprzyjające warunki, to zamierzam ukończyć tę szkołę. Łatwo nie jest (a to dopiero początek!), ale zamierzam wytrwać w tym postanowieniu. Póki co, dobrze mi idzie, jako jedna z nielicznych mam stuprocentową frekwencję.
Ponadto znów staram się o prawo jazdy. W przyszłym miesiącu, po raz piąty przystępuję do egzaminu praktycznego (teoretyczny mam już za sobą). Poprzednie cztery podejścia skończyły się wynikiem negatywnym. Dlaczego? Winowajcą był stres. Nie potrafiłam nad nim zapanować, stresowałam się tak, jakby od wyniku końcowego zależało moje życie. Myślałam, że to moja wina, ale po kilku godzinach jazdy w szkole X uświadomiłam sobie, że to wina mojego byłego instruktora. On nie przygotował mnie do egzaminu tak, jak należy. Mój stres brał się z tego, że nie czułam się pewnie za kółkiem, że nie wszystko wiedziałam. Zastanawiacie się pewnie, dlaczego więc zostałam dopuszczona do egzaminu? Bo mój instruktor mnie lubił. I to przez duże L. I wolał rozprawiać o trelach-morelach, niż mnie szkolić. Jazdy po trzech niezdanych egzaminach wykupiłam u innego instruktora i pamiętam jak dziś jego niezadowolenie z mojej jazdy. Mimo to poszłam na egzamin i znów oblałam.
Teraz pobieram nauki w szkole, która według statystyk ma największą zdawalność i widzę kolosalną różnicę. Na wczorajszej jeździe czułam się tak pewnie, tak płynnie jeździłam, że uwierzyłam w to, że JA jestem w stanie zaliczyć ten egzamin. Będę próbowała aż do skutku, bo nigdy nie wybaczę sobie tego, że znów się poddałam.
Co szyję? Torebki z filcu, to chyba oczywiste :) Pokochałam ten materiał całą sobą i choć zainteresowanie ostatnio nieco spadło, ja wciąż szyję. Jak moja maszyna to znosi? Dzielnie. Ogólnie twarda zawodniczka z niej. Kilka razy myślałam, że umiera, ale wystarczyło tu pokręcić, tam wyczyścić i wracała do świata żywych. Zdaję sobie sprawę z tego, że prędzej czy później zajadę ją na śmierć, tym bardziej, że z szycia filcu nie zamierzam rezygnować. Poważnie zastanawiam się nad kupnem maszyny przemysłowej, która bezproblemowo poradzi sobie z filcem. Trochę by mnie to kosztowało, ale nikt nie mówił, że hobby jest tanie, po za tym mogłaby to być dobra inwestycja.
Wiem, że sytuacja w kraju nie jest sprzyjająca, ale moim marzeniem jest prowadzenie niewielkiej firmy związanej właśnie z szyciem filcowych torebek i dodatków. Tak mnie to wciągnęło, że w sumie niczym innym nie chcę i nie mam ochoty się zajmować. Wciąż się zastanawiam, wciąż dyskutuję o tym z Chłopakiem, z Mamą. Jestem bardziej na tak, ale troszkę boję się, że zostanę z niczym. Ale kto nie ryzykuje, ten nie ma, prawda?
Pooglądajcie sobie troszkę. Jakość zdjęć nie powala na kolana, ale wciąż nad tym pracuję :)
Ta ostatnia, czerwona torebka miała być moja, ale zupełnie do mnie nie pasuje. Wybredna ja. Może za trzecim podejściem mi się uda :D
Pozdrawiam wszystkich!
Świetne są, ten kociak w kieszeni to znakomity pomysł, no i trzymam kciuki za prawko!
OdpowiedzUsuńtorebki - mistrzowskie:) a z prawkiem to ja też wiem, jak wiele zależy od instruktora. zdałam za 4 razem, kurs robiłam w fajnej szkole, którą założyli znajomi znajomych, młodzi ludzie, fajna atmosfera, no i nie umiałam jeździć zupełnie, mimo to dopuszczono mnie do praktycznego. na pierwszym examie nerwy mnie cholernie zjadły i dupa. później poszłam do innej szkoły, poleconej przez znajomą, i nie wierzyłam, że tak można. mój instruktor był bardzo opanowany, nie darł się na mnie jak coś było źle, kazał mi się uspokoić i jechać dalej, nie patrzeć na to, że przed chwilą coś spieprzyłam. no i już poczułam się pewnie, a tu kolejne 2x oblałam plac:D było trochę za pewnie:D no ale już za 4 razem wiedziałam, że jak wyjadę na miasto to zdam no i poszło:) swoją drogą trafił mi się też fajny egzaminator, który próbował rozładować nieco napiętą atmosferę;p życzę ci powodzenia!!!!:))
OdpowiedzUsuńCo do zadawania egzaminu na prawo jazdy to opowiem ci jak było w moim przypadku. Mam nadzieję, że pomoże ci to pozbyć się uporczywie trzymającego się człowieka strachu i stresu.
OdpowiedzUsuńTesty zaliczyłam, godziny wyjeździłam, nawet z tatą jeździłam jego samochodem koło domu na wiejskiej drodze (stwierdził, że jak zdam to cud) instruktor też mi dobrze nie wróżył. Zdałam jednak za 1 razem… czemu bo nie zdążyłam się zestresować. Na egzamin zawiózł mnie tata ale miałam ze 3 h czekania więc gazetka i kawka z automatu, myślę sobie odpocznę poczytam. Myślę sobie tyle czasu jeszcze zdążę panikować. A tu nagle moje nazwisko…. Cisza.. siedzę jak wryta, znowu moje nazwisko. Porywam gazetę torebkę kawę zostawiam na stołku teczka z dokumentami dla siostry w dłoń….. i taka obładowana lecę na plac… lecę z wywieszonym jęzorem jak mnie instruktorzy zobaczyli... parsknęli śmiechem ja razem z nimi. I zabójczy tekst mojego egzaminatora „Niech pani te tobołki wrzuci na tylne siedzenie”.
Dzięki tej całej komicznej sytuacji obyło się bezstresowo, byłam pewna siebie i wesoła. Kiedy po pozytywnie zdanym egzaminie dzwoniłam do taty, nie uwierzył myślał, że go wkręcam. A co do samego prowadzenia samochodu to skoro my kobiety dajemy sobie radę z masą urządzeń typu maszyna do szycia(też na pedał) odkurzacze, pralki, żelazka, i miliony innych… to samochód jest dokładnie takim samym sprzętem.
Ps. Chciałam jeszcze zapytać gdzie kupujesz filc do swoich torebek (u mnie w mieście pytałam ale panie patrzą na mnie jak bym z marsa spadła:/)
Pozdrawiam i życzę sukcesów motoryzacyjnych
Dziękuję Wam Dziewczyny!
OdpowiedzUsuńJa się stresowałam już w poniedziałek, kiedy ustaliłam termin egzaminu praktycznego... Ale dziś jestem spokojniejsza, po wczorajszej jeździe czuję się pewniej.
Mam nadzieję, że tym razem się uda :)
koste3kak:
Filc kupuję na allegro. Nie radzę szukać go w pasmanteriach, czy innych tkaninowych sklepach, bo ceny są nieporównywalne.
co do prawa jazdy to chyba masz rację, że stres jest najgorszy..więc juz tyle razy masz za sobą ..więc się już nie stresuj...:)
OdpowiedzUsuńco do firmy..też chyba warto spróbować..jest 50% szans na sukces, a jak nie spróbujesz to 100% porażki w kwestii firmy.
Trzymam kciuki za obie sprawy.
Oj fajne te Twoje torby. Wrócę tu jeszcze.
OdpowiedzUsuńHej, no piękne torebki piękne. Natchnęłaś mnie i też mam zamiar spróbować ale narazie myślałam o kopertówce. Nie wiem tylko czy moja maszyna to zniesie nie młoda jest przecież. Powodzenia na egzaminie nie martw się dasz radę. Ja to mam już za sobą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńCuda tworzysz :) Jeśli mogłabym spytać jak się sprawuje nowa maszyna? Zastanawiam się nad zakupem maszyny do zadań specjalnych i może właśnie taka byłaby dobra :) Ciekawa jestem czy da radę przeszyć np. filc z grubą skórą (3mm)? Próbowałaś może? Będę bardzo wdzięczna za informacje:)
Pozdrawiam i życzę powodzenia w tworzeniu :)