2013-07-06

Filc na bok!

Tak sobie filc upodobałam, że naiwnie myślałam, że już zawsze będę używała go do szycia torebek. Myliłam się i to bardzo. Kiedy przyszedł czerwiec, ciepły, słoneczny miesiąc, sprzedaż nagle drastycznie spadła. Zastanawiałam się dzień i noc, dlaczego tak się stało? Tak nagle moje torebki przestały się podobać? A może kotki spowszedniały? A może ktoś gdzieś napisał o mnie nieładnie i teraz ludzie powstrzymują się przed kupnem? Różne rzeczy chodziły mi po głowie, nawet te absurdalne. Wpadłam również w małego doła, co nie spodobało się mojemu Chłopakowi. Gadał, gadał i gadał, żebym wykorzystała ten moment i spróbowała czegoś innego. Miałam opory, chciałam być wierna filcowi (wiem, to głupie :)), chciałam szyć tylko z filcu. Minęło kilka dni, sprzedaż nadal była słaba i postanowiłam spróbować. Miałam naprawdę dużo czasu, nie miałam też ochoty szyć toreb z filcu, no bo po co, skoro i tak nikt ich nie kupował. Długo szukałam materiałów, z których mogłabym szyć torebki. Skóra ekologiczna nie przypadła mi do gustu, choć myślę, że po prostu kupiłam taką kiepskiej jakości (bo tanio), i że po prostu nie wiem, jak ją szyć. Padło więc na mikrofibrę i zamsz alkantara. Mikrofibrę kupiłam, żeby sprawdzić co to właściwie jest i dlaczego jest ponad dwa razy tańsza od alkantary. Teraz już wiem: jest lżejsza i bardziej miękka. A zamsz alkantara... podbił moje serce! Nadal filc jest numerem jeden, ale obecnie jestem zauroczona alkantarą, tą przeogromną paletą barw, tą miękkością i tylko bym szyła z tego materiału i szyła :)

Poniżej to, co uszyłam.

Torebka z mikrofibry:



Torebki z zamszu alkantara:







To na początek. Teraz wpatruję się w nowe kolory i nie mogę się zdecydować w jakiej kolejności je szyć :)

Pozdrawiam!