2014-07-11

Targi Summer Mungo Fair

Moje lato nadeszło :) Trochę korzystam, ale tylko trochę. Przez ostatnie dwa tygodnie dość intensywnie szykowałam się na pierwsze w moim życiu targi (z poprzednich zrezygnowałam, bo zasypało Trójmiasto, po za tym nie za bardzo z czym miałam jechać, wszak to był grudzień :P) i ani na chwilę nie odchodziłam od podłogi/maszyny/napownicy. Kroiłam, szyłam, wykańczałam, co mnie trochę wykańczało :D, ale pocieszam się myślą, że od dziś przez najbliższe trzy dni będę mogła siedzieć na słoneczku i wygrzewać się do woli :)
Jako, że to moje pierwsze targi, pierwsze zetknięcie się z klientami, trochę się denerwuję :D




Zachęcam wszystkich z Trójmiasta do odwiedzenia mojego stoiska :)
Na powyższym plakacie są wszystkie niezbędne informacje.


Pozdrawiam,
Aneta

2014-06-26

W oczekiwaniu na 'moje' lato.

Niby mamy lato, a jest jakoś tak wiosennie. Trochę mi to nie w smak, ponieważ lato, to tak naprawdę jedyna pora roku, kiedy mogę się porządnie wygrzać. Żadna tam wiosna, czy wczesna jesień, ja jestem szczęśliwa jak termometr wskazuje minimum 25 stopni, jak jest bezwietrznie, jak niebo jest bezchmurne. Tu na pomorzu wietrzyk jest prawie zawsze, bywa, że w naprawdę upalne dni zamykam wszystkie okna, bo mi wieje tym wietrzykiem :D Ma to oczywiście swoje plusy, ale niestety nie dla mnie, bo zmarźluch ze mnie straszny. Czekam cierpliwie na to 'moje' lato, a teraz póki co szyję i uzupełniam zapasy torebkowe, żeby móc się później powygrzewać, i aktywnie uczestniczyć w trakcie urządzania domu.

Długi weekend spędziłam głównie przy maszynie. I choć plany miałam wielkie (uzupełnianie zapasów chodliwych toreb) byłam zmuszona szyć same skórzane torby ponieważ pokrętło od regulacji długości ściegu mi odpadło...















Moją faworytką jest fioletowa torba :) Miała być moja, jednak obecnie nie stać mnie na takie luksusy ;D


Pozdrawiam,
Aneta

2014-06-19

Moja wieś.

W 'naszej' wsi po raz pierwszy byliśmy w sierpniu zeszłego roku. Wybraliśmy się tam na wycieczkę rowerową, jako, że to było jedno z miejsc, którego jeszcze nie odwiedziliśmy. W świetle sierpniowego słońca wieś prezentowała się wręcz malowniczo. Być może to właśnie dlatego nas zauroczyła :) Ponadto wszechobecne pola, niskie, maksymalnie dwupiętrowe domki, cisza (przed wieś przebiega jedna, główna ulica)... Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że tam właśnie będzie nasze miejsce na Ziemi. Ale ciągnęło nas w tamte okolice i od słowa, do słowa, wypisując wszystkie za i przeciw, zdecydowaliśmy, że kupujemy tam dom z ogródkiem. W stanie deweloperskim.  Być może tu popełniamy błąd, być może powinniśmy sami wybudować dom, ale my się ani nie znamy na budowie, ani nie mamy na to czasu. Po za tym, te obecne 40m2 które wynajmujemy, to zdecydowanie za mało na nasze potrzeby. Za mało głównie na moje potrzeby. Nie mam miejsca już na nowe materiały, nie mam miejsca na gotowe wyroby. Ciężko się żyje i pracuje w takiej ciasnocie, a na wynajem lokalu zwyczajnie szkoda mi kasy :) Za kilka dni odbieramy klucze. Nie mogę się już doczekać.

To ja w mojej przyszłej pracowni. Zdjęcie stare, bo z lutego, teraz jest nieco ładniej i jaśniej ;)




A na koniec torebka tkaniny obiciowej, którą odkupiłam od koleżanki po fachu, którą chyba wszyscy znają: http://kattastudio.blogspot.com/





Pozdrawiam wszystkich odwiedzających :)


2014-06-13

Skórzane torby i moje DIY

Zgodnie z zapowiedziami w poprzednim poście, ten wpis poświęcony będzie skórzanym torebkom.
Długo podejmowałam decyzję o kupnie skóry i w ogóle o podjęciu się nauki szycia skóry. Z jednej strony wiedziałam, że jest piękna i trwała, a z drugiej strony przed oczyma miałam widok zmarnowanych skór (pieniędzy) i tych biednych zwierząt, z których jest ona pozyskiwana. W końcu zdecydowałam się na jej kupno, ciekawość wygrała. Może to głupie i naiwne, ale chcę wierzyć, że skóra, którą kupiłam jest wytworzona ze skóry zmarłych zwierząt.
Kupno samych skór nie wystarczyło, aby torebka była ładnie i profesjonalnie uszyta. Potrzebne były specjalistycznie igły i nici. Kupiłam je w sklepach internetowych, bo tak łatwiej, choć nie koniecznie szybko. Musiałam chwile na nie poczekać, choć leżąca na półce skóra korciła jak diabli :)
Pierwsza torba, którą zdecydowałam się uszyć (po wcześniejszym testowaniu na skrawkach i ustawianiu maszyny oczywiście) to zwykły worek z jednym uchwytem.




Wiedziałam, że torba może mi nie wyjść, więc byłam nastawiona na to, że torebka będzie dla mnie. Mimo stresu i mojego niezbyt optymistycznego nastawienia torebka się udała! Nie mogłam uwierzyć w to, że szycie skóry, które zaliczałam do mega hardkorowego, wcale takie trudne nie było. Fakt, trzeba szyć ostrożnie i wolno, jeśli nie chce się zmarnować torebki, ale to wcale nie jest takie hardkorowe!
Kolejny model był już nieco bardziej skomplikowany i nigdy przeze mnie nie szyty. Prototyp (choć zwykle tego nie robię) uszyłam z filcu nieimpregnowanego. Torba prezentowała się ciekawie i z tej ciekawości jeszcze tego samego dnia przystąpiłam do szycia torby skórzanej. Szycie nie było już takie stresujące, jak za pierwszym razem, byłam raczej dobrej myśli i... kolejny raz się udało :)


Ten model mi się strasznie spodobał, więc uszyłam jeszcze jedną taką torbę w jaśniejszym kolorze.







Na sam koniec chciałabym 'ogłosić' tym, którzy nie śledzą moich postów na Facebooku, że na blogu Artillo został opublikowany post z moim DIY.

 http://artillo.pl/blog/p/grunt-to-modna-torebka

Serdecznie zapraszam tych, którzy chcieliby spróbować uszyć filcową torebkę, a nie wiedzą, jak się do tego zabrać :)


2014-06-04

Wiosenne torby

Chciałam zrobić pokazówkę zdjęć wszystkich toreb filcowych, jakie na blogu się jeszcze nie pojawiły. Ale wiecie co? Dnia by mi chyba nie starczyło na publikację ich wszystkich ;D Dlatego też daję sobie spokój z filcówkami, teraz jest wiosna (choć lato za rogiem :)), powinnam więc pokazać torby, które uszyłam specjalnie na tę okazję. Torebki nie z filcu, a z zamszu syntetycznego, bawełny, drelichu, tkaniny tapicerskiej. Szyjąc każdy model po raz pierwszy czułam się tak, jakbym dopiero co zaczynała przygodę z szyciem. Pół dnia zmóżdżałam się nad każdym projektem, ręce mi się trzęsły, serce mi waliło, zachwycałam się efektem końcowym. Lubię takie szycie :) Teraz te same emocje przeżywam obracając skórę naturalną, którą nabyłam w zeszłym tygodniu. Ale o tym w innym poście, dziś torebki z tkanin :)






















2014-05-28

Multum portfeli.

Był okres, kiedy każdego dnia powstawały nowe portfele. Różne, najróżniejsze, wymyślone przez klientów. Z kotkami, kwiatkami, a nawet i z sówką. Szycie na zamówienie, szycie takich maleństw wymaga większego skupienia. Nie wszystko wychodzi za pierwszym razem, było prucie, ponowne krojenie. Ale ogólnie zabawa była całkiem niezła, szyłam w końcu coś innego :)





















Pozdrawiam z zimnego Gdańska (jeszcze Gdańska ;)) :)