2012-04-04

Torebeczki

Czy ktoś z Was był kiedyś umówiony na spotkanie o pracę, bądź dodatkową pracę i został wystawiony? Dziś wystawiona zostałam JA.
Pani 'azjatka z dzieckiem w wózku' zaproponowała niewygodną dla mnie porę i odległe od mojego miejsca zamieszkania miejsce spotkania, ale ja się zgodziłam, ponieważ zależało mi na tej pracy. I dla tej pracy, wzięłam urlop! Choć niewiele mi go już zostało.
Stałam pod umówionym miejscem 20 minut, a pani azjatka się nie pojawiła. Nie raczyła nawet zadzwonić i wytłumaczyć swoją nieobecność, albo uprzedzić, że się spóźni. Ja do niej nie zadzwoniłam, ponieważ nie miałam jej numeru...
Cieszyłam się na tą pracę. Cieszyłam się, że do portfela wpadnie trochę pieniążków. Cieszyłam się, że zdobędę doświadczenie. Cieszyłam się na myśl o ciekawszym CV. Przedwczesna to była radość... Cóż, mówi się trudno.

Ta wyprawa do Gdyni (jestem z Gdańska) nie zajęła mi całego dnia. Miałam mnóstwo czasu, który przeznaczyłam na wymyślanie nowych torebek. Bardziej unikatowych, oryginalnych. Wymyśliłam dwie, skroiłam z odpadów i uszyłam. Ciężko mi powiedzieć, która jest ładniejsza :) Obydwie mi się szalenie podobają.



A Waszym zdaniem, która jest ładniejsza? Różowa, czy kremowa?

2 komentarze: