Witajcie moi drodzy. Dziś będzie krótko i węzłowato. Wiecie czego unikam od samego początku mojej przygody z szyciem?? Wszywania zamków :D Chociaż pierwszy raz mam już za sobą, drugi zresztą też, to nadal się wzdrygam na myśl o wszywaniu zamków do torebkowych podszewek. Nie wiem, skąd to się bierze, przecież saszetki nie wyszły źle. Prawdaaaa?
Zdjęcia nie są najlepszej jakości, ale tu proszę o wyrozumiałość dla Mojego Chłopaka. To laik :)
Zamki nie są takie złe w wszywania :) Z tego co widzę to wszyłaś je równo i saszetki wyglądają tak jak wyglądać powinny :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne dzieła :)
Są bardzo fajne. Ja też unikam zamków jak tylko mogę, ale zdarza się, że wszyć trzeba. Wtedy z pomocą przychodzi babcia :D
OdpowiedzUsuńBardzo elegancko Ci to wyszło:)
OdpowiedzUsuń